Doszłam do domu po powolnym spacerze. W trakcie którego zastanawiałam się, dlaczego muszę komplikować swoje życie. Nie mogę tak po prostu zamknąć drzwi i otworzyć okno. Chociaż to niezrozumiałe... Nie mogę pozbyć się tego dziwnego wrażenia, że robię coś za plecami Piano to jest conajmniej mało sprawiedliwe. Z drugiej strony mam zaś przeczucie, że pewne sprawy umykają mi przez palce.
Chciałabym spotkać się bez żadnego okłamywania innych z Lucą, ale przeraża mnie, że gra może okazać się nie warta przysłowiowej świeczki.
- Ania? Wszystko dobrze skarbie?- Moje rozmyślanie przerwał tata, wchodząc do mojej sypialni i włączając światło.
- Tak. Leże już, bo jutro mam wykłady od rana.
- Dobrze. To Ci nie przeszkadzam. Kocham Cię, dobranoc.- Powiedział
-Jestem już taka stara, a traktujesz mnie jak 4 latkę.
-Wybacz jesteś moim jedynym dzieckiem i oczkiem w głowie.
-Może nie będę zawsze jedynym dzieckiem. - Postanowiłam pociągnąć konwersacje.
- W moim wieku?- Zakpił.
- Starsi zostają ty masz trochę po czterdziestce, zresztą spotykasz się z jakąś kobietą.
-To nie jest jeszcze taki etap.- Uśmiechnął się.
- W każdym razie, jeśli chcesz wziąć ślub, mieć jeszcze gromadkę dzieci to rób to na co masz ochotę.
-Chyba poczekam jeszcze trochę na Twoje dzieci.
- Nie bądź śmieszny. Dobranoc, tato.- Powiedziałam gdy ten powoli zamykał drzwi od mojego pokoju.
Gdy mój rodziciel mnie opuścił nie miałam już siły dłużej kontemplować nad moim losem i wtuliłam głowę w poduszkę po czym zasnęłam.
Obudziłam się z okropnym uczuciem, jakby ktoś uderzał w moją czaszkę siekierą, bolały mnie wszystkie kości i mięśnie, nie mogłam powiedzieć ani słowa, a z nosa ciągle ciekła woda.
Spojrzałam na wyświetlacz mojego telefonu i zobaczyłam, że jest dopiero 3:16. Z racji tego, że trzęsłam się z zimna jedynym ratunkiem był tata. Zadzwoniłam do niego, a ten po dłuższej chwili przyniósł mi tabletki, ciepłą herbatę i termometr cały zaspany. Gdy upewnił się jaką mam temperaturę, że wzięłam tabletki i niczego więcej nie potrzebuje, wrócił do swojej sypialni.
Chciałabym spotkać się bez żadnego okłamywania innych z Lucą, ale przeraża mnie, że gra może okazać się nie warta przysłowiowej świeczki.
- Ania? Wszystko dobrze skarbie?- Moje rozmyślanie przerwał tata, wchodząc do mojej sypialni i włączając światło.
- Tak. Leże już, bo jutro mam wykłady od rana.
- Dobrze. To Ci nie przeszkadzam. Kocham Cię, dobranoc.- Powiedział
-Jestem już taka stara, a traktujesz mnie jak 4 latkę.
-Wybacz jesteś moim jedynym dzieckiem i oczkiem w głowie.
-Może nie będę zawsze jedynym dzieckiem. - Postanowiłam pociągnąć konwersacje.
- W moim wieku?- Zakpił.
- Starsi zostają ty masz trochę po czterdziestce, zresztą spotykasz się z jakąś kobietą.
-To nie jest jeszcze taki etap.- Uśmiechnął się.
- W każdym razie, jeśli chcesz wziąć ślub, mieć jeszcze gromadkę dzieci to rób to na co masz ochotę.
-Chyba poczekam jeszcze trochę na Twoje dzieci.
- Nie bądź śmieszny. Dobranoc, tato.- Powiedziałam gdy ten powoli zamykał drzwi od mojego pokoju.
Gdy mój rodziciel mnie opuścił nie miałam już siły dłużej kontemplować nad moim losem i wtuliłam głowę w poduszkę po czym zasnęłam.
Obudziłam się z okropnym uczuciem, jakby ktoś uderzał w moją czaszkę siekierą, bolały mnie wszystkie kości i mięśnie, nie mogłam powiedzieć ani słowa, a z nosa ciągle ciekła woda.
Spojrzałam na wyświetlacz mojego telefonu i zobaczyłam, że jest dopiero 3:16. Z racji tego, że trzęsłam się z zimna jedynym ratunkiem był tata. Zadzwoniłam do niego, a ten po dłuższej chwili przyniósł mi tabletki, ciepłą herbatę i termometr cały zaspany. Gdy upewnił się jaką mam temperaturę, że wzięłam tabletki i niczego więcej nie potrzebuje, wrócił do swojej sypialni.
Wyszło na to, że w poniedziałek nie poszłam na uczelnie tylko leżałam z 40 stopniową gorączką w łóżku ledwo mówiąc i kichając średnio 3 razy na minutę. Tata strasznie przeżywał. że musi mnie zostawić samą, ale Ceci obiecała,że się mną zajmie jak własną siostrą.
W każdym razie we wtorek tata zgodnie z planem pojechał na mecz z chłopakami z Modeny, a ja zostałam sama w domu.
Nie robiłam nic pasjonującego, po postu leżałam okryta kołdrą pod sam nos i oglądałam tv oczekując przyjścia Ceci.
Gdy usłyszałam przekręcanie klucza w drzwiach wejściowych zbytnio się nie przejęłam. Dopiero gdy obok mnie wyrosły dużo za duże stopy jak na Cecil i za długie nogi nawet jak na nią skierowałam wzrok na twarz osobnika:
-Co ty tu robisz?-Zapytałam gdy ujrzałam Piano z torbą zakupów i opatulonego szalikiem pod sam nos.
-Będę Twoją opiekunką na czas Twej choroby.
-Że co? Nie mam ochoty na żarty, gdzie ta małpa?
-Ceci musiała się zając kotem czy coś... Jestem w każdym razie w jej zastępstwie. Mogłbym powiedzieć nawet, że będę się Tobą lepiej opiekować.- Powiedział siadając na łóżko i przy okazji moją nogę tak, że syknęłam.
-Cecil nienawidzi zwierząt.
-Może chcę to zmienić?-Zapytał sam niedowierzająco.
-Nasłała Cię na mnie prawda?Niech wszystkie piekła pochłoną tą podstępną kombinatorkę.
-Ej nie,że od razu nasłała. Po prostu stwierdziliśmy razem, że lepiej będzie jeśli ja się do Ciebie wybiorę. - Powiedział i poklepał mnie w kolano.
-Tak właściwie....To nagle dostałam znowu straszliwego bólu gardła...Lepiej będzie jak nie będę przemęczać głosu....- Ściszyłam głos na tyle ile mogłam i udawałam, że mówienie sprawia mi wielką trudność. -Właściwie jestem też strasznie senna. Chyba znów mam gorączkę. Prześpię się jeszcze.- Mruknęłam i przykryłam się kołdrą jeszcze bardziej.
-Jasne, jasne. Śpij, a jak wstaniesz to się tobą zajmę. Spokojnie. Wyjdziesz z tej choroby w mgnieniu oka.
*
Przepraszam, trochę nawaliłam z terminem, ale w tym czasie byłam ciągle w rozjazdach praktycznie i nie miałam czasu, a jak miałam czas to nie miałam weny, ale koniec z tym leniem. Zaczynam znów pracę i pisanie na wyższych obrotach. Myślę,że jeszcze w ten weekend, albo trochę po coś tu się pojawi i przepraszam, że takie to krótkie, ale następny będzie dłuższy :D
Piszcie co tam jak tam itd.
PRZEPRASZAM TEŻ ZA BŁĘDY, ALE PADAM NA PYSK I CHCĘ TYLKO SPAĆ, OBIECUJĘ, ŻE TO POPRAWIE JAK TYLKO TROCHĘ ODEŚPIĘ.
W każdym razie we wtorek tata zgodnie z planem pojechał na mecz z chłopakami z Modeny, a ja zostałam sama w domu.
Nie robiłam nic pasjonującego, po postu leżałam okryta kołdrą pod sam nos i oglądałam tv oczekując przyjścia Ceci.
Gdy usłyszałam przekręcanie klucza w drzwiach wejściowych zbytnio się nie przejęłam. Dopiero gdy obok mnie wyrosły dużo za duże stopy jak na Cecil i za długie nogi nawet jak na nią skierowałam wzrok na twarz osobnika:
-Co ty tu robisz?-Zapytałam gdy ujrzałam Piano z torbą zakupów i opatulonego szalikiem pod sam nos.
-Będę Twoją opiekunką na czas Twej choroby.
-Że co? Nie mam ochoty na żarty, gdzie ta małpa?
-Ceci musiała się zając kotem czy coś... Jestem w każdym razie w jej zastępstwie. Mogłbym powiedzieć nawet, że będę się Tobą lepiej opiekować.- Powiedział siadając na łóżko i przy okazji moją nogę tak, że syknęłam.
-Cecil nienawidzi zwierząt.
-Może chcę to zmienić?-Zapytał sam niedowierzająco.
-Nasłała Cię na mnie prawda?Niech wszystkie piekła pochłoną tą podstępną kombinatorkę.
-Ej nie,że od razu nasłała. Po prostu stwierdziliśmy razem, że lepiej będzie jeśli ja się do Ciebie wybiorę. - Powiedział i poklepał mnie w kolano.
-Tak właściwie....To nagle dostałam znowu straszliwego bólu gardła...Lepiej będzie jak nie będę przemęczać głosu....- Ściszyłam głos na tyle ile mogłam i udawałam, że mówienie sprawia mi wielką trudność. -Właściwie jestem też strasznie senna. Chyba znów mam gorączkę. Prześpię się jeszcze.- Mruknęłam i przykryłam się kołdrą jeszcze bardziej.
-Jasne, jasne. Śpij, a jak wstaniesz to się tobą zajmę. Spokojnie. Wyjdziesz z tej choroby w mgnieniu oka.
*
Przepraszam, trochę nawaliłam z terminem, ale w tym czasie byłam ciągle w rozjazdach praktycznie i nie miałam czasu, a jak miałam czas to nie miałam weny, ale koniec z tym leniem. Zaczynam znów pracę i pisanie na wyższych obrotach. Myślę,że jeszcze w ten weekend, albo trochę po coś tu się pojawi i przepraszam, że takie to krótkie, ale następny będzie dłuższy :D
Piszcie co tam jak tam itd.
PRZEPRASZAM TEŻ ZA BŁĘDY, ALE PADAM NA PYSK I CHCĘ TYLKO SPAĆ, OBIECUJĘ, ŻE TO POPRAWIE JAK TYLKO TROCHĘ ODEŚPIĘ.
Aaaaa! Wczoraj nadrobiłam całe opowiadanie dziś rano wstaje a tu taka niespodzianka!
OdpowiedzUsuńStrasznie mi się to podoba <3
Tylko niech się nie daje, bo Luca jest super i niech troche z nim czasu spędza! :3
Pozdrawiam!
Nowy rozdział <3 Nawet nie wiesz, jak mnie to cieszy.
OdpowiedzUsuńJa razem z panem-tatą czekam na dzieci Ani. Chociaż w sumie bardziej niż one, ciekawi mnie kto ewentualnie zostałby ich ojcem, chociaż wciąż obstawiam, że pewnie skończy w objęciach Matteo (takie tam gdybanie).
Cecil chyba jest podobnego zdania, a jej pomysły są genialne. Z drugiej strony chyba tylko Piano jest na tyle głupi, żeby uwierzyć w jej tłumaczenia. Zna ją od zawsze i nie wie, że nienawidzi zwierząt XD
Podobnie uwierzył w ból głowy i senność Ani... Tak, na pewno nie chodziło o pozbycie się go.
Nawiasem mówiąc, Luca ma tu zaskakująco dużo zwolenniczek O.o
Tak czy inaczej, nie mogę się doczekać Matteo-opiekunki :D Jestem ciekawa jak sprawdzi się w tej roli.
Czekam ze zniecierpliwieniem na ciąg dalszy.
Całuski :*
Nareszcie! Czekałam na nowy, troszkę krótki ale lepszy rydz niż nic :D czekam na kolejny, pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńPrawda, że krótki, ale ważne, ze cokolwiek się pojawiło :D Bardzo mnie to cieszy :) Mam nadzieję, ze Mateo dobrze się nią zaopiekuje. Może właśnie teraz spędzą ze sobą trochę czasu i wyjaśnią sobie wszystkie sprawy z przeszłości. Czekam aż będą razem :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
kiedy nowy rozdzial ?
OdpowiedzUsuńPomyślałam, że skoro czytam (a właściwie spędziłam tutaj jedną noc!) i czekam na nowy rozdział jak reszta czytelniczek, to warto się odezwać. Nie wiem czy właściwie mogę i czy powinnam to napisać jednak zaryzykuję - zainspirowałaś mnie. Włoskiego światku zachciało się w wakacje ;) Postanowiłam poszperać i jest bardzo mało opowiadań o włoskich siatkarzach, dlatego też gratuluję i cieszę się, że tu jakoś natrafiłam. Mam nadzieję, że nowa część jakoś na dniach, a nie że autorka zrezygnowała (jak zazwyczaj trafiam na blogi to coś takiego się dzieje, mam nadzieję, że nie zsyłam klątw) W międzyczasie, w chwili wolnej chciałabym Cię zaprosić do siebie http://slyszacnieslyszalne.blogspot.com/. Również włosko, a przynajmniej chciałabym, żeby tak było. Będzie mi bardzo miło jak mnie odwiedzisz :) Pozdrawiam serdecznie i czekam dalej ;)
OdpowiedzUsuńRozdział jutro :D
OdpowiedzUsuńno i gdzie ten rozdział ?
OdpowiedzUsuńczemu przestałaś dodawać nowe? :(
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie na epilog http://historia-pisana-szeptem.blogspot.com/2015/08/epilog.html
OdpowiedzUsuńKiedy nowy? :3
OdpowiedzUsuń