niedziela, 12 lipca 2015

Capitolo Tredici

Ruszyłam do salonu za środkowym, który usiadł na kanapie i poklepał miejsce obok siebie. Usadowiłam się obok niego.
-Oboje jesteśmy trudnymi ludźmi, wiesz o tym?- Zapytał mnie.
-Zdaję sobie z tego sprawę.
-Zawsze było nam trudno się dogadać...
-Do czego dążysz? Przebyliśmy już jedną trudną rozmowę dzisiaj.
-Chciałbym, żeby między nami było na prawdę normalnie. Rozumiesz. Normalnie. Nie chcę czegoś takiego, że nawet jak się przeprosimy, to ciągle mamy do Siebie jakieś uszczypliwości.
-Wybacz, ale w tej sytuacji to raczej normalne. Nigdy nie będziemy już super przyjaciółmi i nigdy prawdopodobnie nie będziemy pałać na swój widok radością.
-Ja się cieszę na twój widok i przykro mi,że nie podzielasz mojej radości.
-Nie mam siły się kłócić.- Powiedziałam przecierając oczy.
-Nie chcę się z tobą kłócić. - Odpowiedział kładąc rękę na moim kolanie.
- Matteo, pozwalasz sobie na zbyt wiele.- Mruknęłam patrząc na moją nogę.
-Dobra.- Przewrócił oczami i powoli zabrał swoją dłoń z mojego kolana.
-W co ty grasz?- Zapytałam.
-W nic. Cieszę się, że Cię widzę i z tym psem ogrodnika, że niby nie chcę, ale nie oddam to nie jest tak.- Odpowiedział wymijająco.
-Możesz jaśniej? Bo zdaję mi się,że przestałam już rozumieć włoski.
-Nikt,by mnie nie przekonał jeszcze parę miesięcy temu, że będę to mówić, ale nie chcę żebyś spotykała się z Lucą nie dlatego, że byłaś moją dziewczyną i nie chcę Cię, ale też nie oddam. To jest coś w rodzaju. Nie oddam Cię,bo to skomplikowane.
-Coraz bardziej bredzisz.
- Ludzie popełniają błędy.- Nagle zaczął.
 -Okay. Zgadzam się.
-Moim błędem było to, że pozwoliłem Ci odejść.
-Właściwie to ty dałeś mi wtedy do zrozumie..
-Wiem.- Przerwał mi.- Cholernie tego żałuję i chciałbym to wszystko naprawić.
-Jesteś tak pokręcony, że nie wiem o co Ci chodzi.- Zaczęłam się śmiać, znowu przecierając twarz dłońmi ze zmęczenia.
-Zostań dzisiaj ze mną.- Powiedział łapiąc mnie za rękę.
- Po co?
-Tak chcę pogadać. Pozbyć się wszystkich niejasności i usłyszeć co u Ciebie.
-Boże...Ty na serio? Chcesz się ze mną przyjaźnić?
-Ja chcę,żeby było tak jak parę lar temu.
-Byliśmy wtedy dziećmi, no dobra. Ja byłam dzieckiem. W każdym razie...
-Wiem. że będzie nam trudno zacząć ze sobą normalnie rozmawiać, bo ty studiujesz w Polsce, a ja gram tutaj, ale...
-Matteo. Ja nie studiuję wcale w Polsce.- Powiedziałam patrząc na niego, a potem przenosząc swój wzrok na moją dłoń, którą on cały czas trzymał w swoich rękach.
 -To co robisz?-Popatrzył się na mnie dziwnie.
-Studiuję, ale tutaj.
-Że tu i może jeszcze tutaj mieszkasz?
-Chyba raczej muszę, bo tu studiuję.
-Że z Twoim tatą? A ja nic nie zauważyłem?
-Tak unikanie Cię to była ciężka sztuka, ale wytrwałam.
- Po co udawałaś?
- Bo miałam Cię dość. Serio.
-Ale przeszło Ci.
-Pewnie by nie przeszło, ale Ceci kazała mi się z Wami spotkać w ten weekend i przeprosiliśmy się, także nie czuję już potrzeby chowania się.
-Poczułem się jak wtedy gdy zamknęłaś się z moją siostrą w pokoju, bo miałaś mnie dość, a przyjechałaś do mnie.
-To było wieki temu.- Zaśmiałam się.
- Zostaniesz? Naprawdę chcę spędzić z Tobą trochę czasu.
-Nie.
-Dlaczego?-Dopytywał się.
- Bo zostawanie u swojego byłego na noc jest co najmniej, nieodpowiednie.-Mruknęłam wstając.
-To spotkajmy się jutro.- Powiedział idąc za mną.
-Jutro....- Nagle przypomniało mi się o spotkaniu z Lucą.- Nie mogę. - Popatrzyłam na niego.
-To w poniedziałek?
-Ty masz treningi, ja studia.- Odpowiedziałam.
-Znajdę trochę czasu w poniedziałek, jeśli Ci odpowiada.- Widziałam,że się stara.
-We wtorek wyjeżdżacie na mecz.
-Ja nie jadę. Mam naderwany bark i muszę oszczędzać się na treningach, a na mecz nie jadę, bo za duże ryzyko i podróż do Turcji też nie polepszyłaby stanu zdrowia mojego barku.
-We wtorek mam wolne na uczelni. Zgadamy się w takim razie. Dobranoc- Dałam za wygraną i wyszłam z jego domu, chociaż wcale nie podobała mi się wizja ponownego spotkania.
Akceptuje go, nawet mi w niczym nie wadzi, ale żadnej przyjaźni czy czegoś w tym typie to już  między nami nie będzie.
Wstałam około 14. W sumie nie robiłam nic ciekawego. Tylko poleżałam jeszcze trochę w łóżku, w końcu doprowadziłam się do porządku i gdy nadeszła odpowiednia godzina wzięłam swoją torbę, założyłam zimową kurtkę i ruszyłam do Kirke. Gdy weszłam do knajpki była w nim garstka osób, a wśród nich Vetto.
- Cześć.-Podeszłam do niego, a on wstał i pocałował mnie w policzek.
-Odwiesiłam kurtkę na krzesło i usiadłam na przeciwko niego.
- Zanim zaczniemy rozmawiać o czymkolwiek mam prośbę.
- Jeżeli będę Ci umiał pomóc to chętnie ją spełnię.
-Piano nie może się dowiedzieć o tym, że dzisiaj spotkałam się z Tobą. Rozumiesz nic nie wiesz na mój temat. Utrzymujemy tylko kontakt jak spotkamy się z nim i Ceci.
-Powiedzmy, że Ci pomogę.- Mówił gdy kelner przyniósł nam menu.- W każdym razie jestem tylko facetem i mam warunek.
-Dobra.- Zaśmiałam się jaki.
-Powiesz mi dlaczego.
-Pewnie i tak bym Ci powiedziała dlaczego, bo Twoja osoba ma na mnie bardzo pozytywny wpływ, w każdym razie wczoraj jak się pogodziłam z Piano to tak jakby negocjowaliśmy warunki. Powiedziałam mu, że możemy być znajomymi, ale nikt nie wtrąca się do życia drugiego. On powiedział mi, że dobrze, ale pod warunkiem, że nie będę się z tobą spotykać tylko we dwoje, a potem się z umówiliśmy i w sumie mówiłam ci, że masz o tym im nie mówić, ale wolałam się przypomnieć.
-Dobra. Nie ma sprawy. Umiem się ukrywać.
- Z twoim wzrostem to musi być wyczyn.- Zaśmialiśmy się.
- Zabawne, lepiej pomyśl co chcesz zjeść.
W końcu zamówiliśmy, śmiejąc się czekaliśmy na posiłek,a gdy nadszedł jedliśmy i ciągle gadaliśmy, popijając co jakiś czas sokiem pomarańczowym:
- W sumie szkoda, że ani ty ani ja nie możemy się napić.
-Ja teoretycznie rzecz biorąc mogę, ale nie chcę pić w samotności.
-To może jak zjemy to pójdziemy do mnie, obejrzymy jakiś film i wypijemy wino?
- Nie masz jeszcze dojść mojej osoby?
-Twojej? W życiu.-Zaśmiał się.
-To możemy się jeszcze razem wybrać.- Uśmiechnęłam się do niego. - Ale pamiętaj, jak będziesz miał mnie dość to sam sobie zgotowałeś taki los.
Gdy zebraliśmy się już z restauracji, pojechaliśmy samochodem Vettoriego do jego mieszkania. Jak na faceta miał całkiem czysto. Usiedliśmy na kanapie i otworzyliśmy czerwone wino.
Siedząc tak i rozmawiając, gdy wypiłam już 4 lampkę, zaczęłam mieć wyrzuty sumienia.  Kim ja jestem, żeby okłamywać Matteo? Rozbijać ich przyjaźń i prosić jednego, żeby nie powiedział prawy drugiemu, żeby moje kłamstwo nie wyszło.
-Wiesz Luca nagle tak dziwnie się poczułam. Chyba muszę się zbierać.
-Wszystko dobrze?
-Ta, tylko chyba muszę już iść, bo rano mam ćwiczenia,a głowa zaczyna mnie boleć.
-Poczekaj zadzwonię po taksówkę.- Powiedział, ale złapałam go za ramie.
-Muszę się chyba dotlenić, Piano zawsze powtarzał, że dzieci takie jak ja nie powinny tykać się alkoholu i innych używek. Chyba miał rację.-Lekko się uśmiechnęłam.
-Ale przecież do Ciebie jest kawał drogi.
-Chcę się przejść Luca. Nic mi nie będzie.
-Jest ciemno.... i zimno.
-Ulice są oświetlone i pełno jeszcze pewnie ludzi na mieście i przejeżdżających samochodów.
-Nie wygram dzisiaj z tobą?- Zapytał się patrząc jak ubieram kurtkę.
-Nie.-Odpowiedziałam.
-Dobra, możesz iść, ale wyślij mi wiadomość jak dojdziesz, a jak nie wyślesz wiadomości za 30 minut to sam będę dzwonić, aż odbierzesz. Nie chcę Cię mieć na sumieniu.
-Nie będziesz.- Odpowiedziałam i pocałowałam go w policzek na dobranoc. - To ja będę na swoim sumieniu, za swoją niereformowalność. Cześć.
-Cześć. Uważaj na siebie.
-Spoko. Nie mam 4 lat, a że zachowuję się tak jakbym miała to już inna sprawa. -Zaśmiałam się otwierając drzwi i odwracając się żeby pomachać Lucę, a potem zbiec po schodach na klatce.
*
Hej! Rozdział nie jest wysoko lotny zdaję sobie z tego sprawę, starałam się zwracać uwagę na to co napisała mi Azzurra, wiem że nie do końca mi się udało, ale chciałam to dodać szybciej,bo mam jeszcze parę spraw dziś do załatwienia. Czy mam jeszcze na coś zwrócić uwagę, albo co nadal robię źle sama ocenisz i mam nadzieję mi napiszesz :> Dziękuję też za każdy komentarz, one bardzo motywują :D Także piszcie co Wam się podoba, jak myślicie co się później wydarzy itd, bo dla mnie to sama przyjemność czytać Wasze komentarze :D A i wcale nie uważam, że Luca jest spedalony (Ceci po prostu się o wszystko czepia) i wiem, że Matteo nosi ciaśniejsze rureczki itd. Według mnie to żaden nie jest zbytnio gejowaty także tego... To po prostu pojawiło się w rozdziale, bo Ceci ma niewyparzony pysk i jest moją ulubioną bohaterką w tym opowiadaniu :P
P. S Meggi kocham Cię za ten komentarz o rzucaniu :P

15 komentarzy:

  1. Bardzo podoba mi się niewyparzony język Cecil :D Jak dla mnie Luca mógł pocałować Anne na pożegnanie. Ewidentnie widać, że ona też mu się podoba. A Matteo niech się weźmie w końcu w garść i wyzna jej te uczucia, bo Luca mu ją sprzątnie sprzed nosa i dopiero będzie. W sumie to mogliby się o nią pokłócić. Ale wszystko pozostaje w Twoich rękach ;) Rozdział mi się podobał i oczywiście czekam na kolejny :) Niestety niedługo wyjeżdżam na wakacje, ale postaram się śledzić Twoje wpisy, a jeżeli się nie uda to zaraz po powrocie wszystko nadrobię :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Tu Meggi, coś mam problem z zalogowaniem ; /
    Ahh nie doczekałam się rozładowania atmosfery między nimi ale wszystko przed nami miejmy nadzieje ;) coś czuje ze spotykanie się z Lucą za plecami Ance dobrze nie wyjdzie ale sama dziewczyna igra z ogniem.
    Niech sie Matteo o nią postara jak mu zależy ; ) chciałabym zobaczyć zazdrosnego Piano w akcji niech pokaże pazurki heh :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wkręciłam się w to opowiadanie, potrafi rozsmieszyc ;) Czekam, aż w końcu Matteo bardziej zdecydowanie wkroczy bo te jego podchody mogą mu wyjść bokiem :D czekam na kolejny i pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak zwykle rozdział świetny :) Co do Anki wydaje mi sie,że uczucia do Matteo w niej odżywają na nowo i pójdzie do niego :D

    Pozdrawiam i życzę weny do dalszego pisania ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. No rzeczywiście, nie do końca się to udało ;) ale popracuj nad tym, bo jak bardzo wejdzie w nawyk, to ciężko będzie się tego pozbyć. Dopóki piszesz dla siebie, to możesz nawet nie stosować wielkich liter albo przecinków wcale, ale kiedy jakieś teksty będą poddawane ocenie, to przez takie głupstwa ktoś może w ogóle czegoś takiego nie przepuścić / nie zaliczyć.

    Co do rozdziału... Są dorośli, Matteo raczej nie ma prawa zabraniać jej spotykać się z kimkolwiek... Chociaż pewnie byłby zazdrosny widząc swoją wieloletnią byłą z przyjacielem. Ale wychodzi na to, że sam jest sobie winny. Tylko z romansami (bo o miłości nie ma co na razie mówić) różnie bywa, czy warto ryzykować rozpadnięcie się prawdziwej przyjaźni przez dziewczynę? A że z Anki niezłe ziółko, to pewnie chętnie by wbiła szpilę Teo... chociaż sumienie zaczyna gryźć. Wczas się ogarnęła ;)

    A tymczasem we włoskiej kadrze w Rio ciekawe rzeczy się dzieją!

    OdpowiedzUsuń
  6. Czekamy z niecierpliwością na kolejne rozdziały, pozostawiasz niedosyty :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej słoneczko! Chciałam Cię tylko poinformować, że wystartowałam już z Since Forever Why i zapraszam na rozdziały!!!

    http://since-forever-why.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. A ja tam uważam, że obaj są trochę spedaleni, a gdy są razem, w swoim towarzystwie (mówię tu niekoniecznie o Twoim opowiadaniu) to już w ogóle. Bynajmniej nie sugeruję, że to źle :)
    Chyba pierwszy raz po przeczytaniu jakiegokolwiek bloga, znalazłam sobie na nim ulubiony cytat. "Co mnie martwi? Że moja młodsza siostra ma problemy z matematyką". Niby nic szczególnego, ale mnie tam to stwierdzenie bardzo ucieszyło.
    Osobiście należę do #TeamMatteo, choć sama prędzej umówiłabym się z Lucą. On i Ania za dużo razem przeszli, każde z nich daje sygnały, że brakuje mu tego drugiego... Będę zdziwiona, jeśli ostatecznie, w epilogu Ania postanowi wybrać Lucę (ale nie martw się, Luca, jak coś ja Cię chętnie pocieszę :D).
    Podobają mi się "genialne plany" obu bohaterek. Anna, która nie przewidziała, że prędzej czy później i tak będzie musiała przyznać się do swojego oszustwa Matteo oraz Cecil i szukanie nieistniejącego wina, a już w szczególności napisanie do Ani, że musi być wcześniej u Matteo.
    Jest mi nieco przykro, że Ania w pewien sposób wykorzystuje Lucę albo inaczej, daje mu niepotrzebnie nadzieję na coś więcej. Ciekawi mnie w sumie, co on poczuł, gdy dowiedział się, że spotykała się z Matteo. Bo nie sprawiał wrażenia, że się tym przejął.
    Co do tego rozdziału, zastanawiam się, czy Ania nie spotka czegoś lub kogoś złego, wracając do domu, a jeśli tak to kto będzie ratował ją z opresji.
    Tak w ogóle to zaczęłam czytać tego bloga z powodu Vetto (nawiasem mówiąc, dlaczego o nim jest tak mało blogów? Chyba aż sama jakiegoś stworzę xD), a ostatecznie kibicuję Matteo. Ależ ze mnie zły człowiek.
    Czekam na ciąg dalszy.
    Pozdrawiam :*
    PS. Ostatnio zakochałam się we włoskim, więc muszę powiedzieć, że bardzo podobają mi się tytuły właśnie w tym języku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, jest ich stanowczo za mało, więc zachęcam Cię do pisania. Jednego czytelnika już będziesz miała :D Bo ten jeden dobry blog o Luce to dla mnie niewystarczająca dawka!

      Usuń
    2. Razem to oni wyglądają niepokojąco...
      A ja się cieszę, że z Włochami nie ma za wielu opowiadań. Jak widzę kolejne "opko słit 13" ze Zbyniem, Kubim albo Bartusiem, to mnie już mdli... Dobrze, że na nich nie ma (jeszcze) takiego szału.

      Usuń
  9. Ech. Ciężki los Anki. Chcę, żeby była z Lucą i zdania nie zmienię, chociaż Matteo też wychodzi na ludzi ;P Piano zareagował na wiadomość, że Anka mieszka we Włoszech bardzo spokojnie, jestem ciekawa, jak Luca się zachowa.
    W ogóle to oni są razem tacy uroczy. I Luca taki troskliwy... Normalnie cud, miód i malina ;)
    Mam nadzieję, że Matteo się ogarnie, pójdzie po rozum do głowy i "pozwoli" Luce spotykać się z Anką.
    Czekam na więcej i na kolejnych zawodników Modeny ;)
    Całuję ;*

    OdpowiedzUsuń
  10. Luca *.* mój ideał :D kiedy nowy rozdział ?

    OdpowiedzUsuń
  11. Kurde Matteo chciał, by znów byli razem. On żałuje tego, co zrobił, jak postąpił wobec dziewczyny... Rozumiem, że Anka nie chce Mu ponownie zaufać, ale nie może ani Go unikać, a po drugie sama mówiła Cecil, że
    coś do Niego czuje i nie jest to nienawiść xD Mam nadzieję, że we wtorek szczerze porozmawiają i może za jakiś czas dadzą sobie kolejną szansę.
    Co do spotkań z Lucą, to lepiej, żeby Piano się nie dowiedział ;P I sory, ale jestem #teamTeo bo razem wiele przeszli, a jak wiadomo wspólne przejścia budują i zbliżają, mam nadzieję, ze wszystko sobie wytłumaczą, a Anka nie będzie Go odpychać od siebie ^^

    Zapraszam do siebie i proszę informuj mnie o nowych rozdziałach na blogu:
    http://dla-kazdego-zawsze-jest-jakis-ratunek.blogspot.com/

    Pozdrawiam i życzę weny ;**

    OdpowiedzUsuń