czwartek, 4 czerwca 2015

Capitolo Otto

"Gdzie mam wyjść?"- Odpisałam.
"Przed dom. Pogadamy."
"O czym?"
"Mam z Tobą taki temat do przedyskutowania."
"Dobra. Niech stracę. Już wychodzę."
Ubrałam bluzę i wyszłam z domu po cichu. Gdy odwróciłam się od drzwi, zobaczyłam stojącego Piano,a serce o mało co nie wyskoczyłoby mi z klatki piersiowej.
- Oszalałeś.
-Co?
-Tak się skradać.- Powiedziałam po cichu.
Tata spał, ale możliwość, że obudzą go jakieś hałasy była wielka.
- Będziemy tak szeptać?- Zapytał się mnie patrząc w oczy.
-Tak, bo mój ojciec śpi.
-To chodźmy do mnie.
-Nigdzie z Tobą nie idę.- Mruknęłam.
-Boisz się? Mnie?- Zaczął się chichrać.
-Nie. Boję się co mogę Ci zrobić jak będziemy sami i uwierz to nie byłoby nic przyjemnego.- Powiedziałam.
-Dobra, dobra zrozumiałem aluzje. Ceci pogniewała się na Ciebie, bo nie powiedziałaś jej, że wychodzisz z Lucą, a widziała jak wsiadałaś do jego samochodu z mojego okna.
-Nie powiedziałam jej, bo teraz jest twoim tajnym agentem i przekazuje wszystko co robię Tobie. A nie chciałam, żebyś wiedział, ani ona dlaczego się z nim spotkałam.
- Właściwie to dlaczego się z nim spotkałaś?
-Bo miałam taki kaprys. Lubię go okay?
- Lubisz.- Zmrużył oczy.- Wybacz Anka, ale to mój przyjaciel nie chcę żebyście się spotykali. Jesteś w końcu moją byłą.
- Ale ja się nie spotykam z nim tak....
-Wiem.-Przerwał mi.- Ale to jest mój przyjaciel, znajdź sobie własnych.Lepiej by też było gdyby Cecil nie spędzała z Tobą tyle czasu. Robisz jej pranie mózgu. Jesteś tu tylko na chwilę nie komplikujmy nam wszystkim życia.  Jesteś tu tylko kilka dni, a ja zostanę w wielkim bagnie po Tobie. Chciałbym, żebyś przez resztę pobytu nie kontaktowała się z Ceci i Lucą.
-Ceci to moja przyjaciółka.
-A moja siostra cioteczna.- Odpowiedział mi twardo.
- Wiesz co...Jestem tu tylko kilka dni. Masz rację. Nie wiem właściwie co tu z Tobą robię. Okay. Zostawię go w spokoju. Mam nadzieję, że nie do zobaczenia Matteo.- Powiedziałam i otworzyłam drzwi, ale potem je zamknęłam.- Wiesz kiedyś żałowałam, że byliśmy razem. Teraz żałuję,że w ogóle Cię poznałam.- Dopowiedziałam i jeszcze raz otworzyłam drzwi, po czym weszłam do domu trzaskając nimi.
Byłam tak zdenerwowana i nakręcona, że zapomniałam o śpiącym tacie, a w uszach odbijały mi się słowa "Ale to jest mój przyjaciel, znajdź sobie własnych."
Dotknęło mnie to. Nie powiem nawet jak bardzo. Nie mogę wygadać się własnej przyjaciółce, bo teraz gra do jego drużyny, z Lucą nie mogę się spotykać, bo to jego przyjaciel. Dobra Luca to Luca trudno, ale Ceci.
Nie mogę zadawać się z tymi samymi ludźmi co on... Najlepiej byłoby gdybyśmy się nie znali i ignorowali. Skoro tak chcę.
Nie spałam całą noc. Oka zmrużyć nie mogłam.
O 6 30 wstałam z łóżka, bo wiedziałam, że i tak już nie usnę. Wzięłam prysznic i postanowiłam usmażyć sobie i tacie naleśniki na śniadanie.
Gdy mój rodziciel wszedł do kuchni wszystko było gotowe. Usiedliśmy do stołu i zaczęliśmy jeść w międzyczasie rozmawiając:
- Nie mogłaś spać?
-Tak.
-Chyba podniosłaś sobie ciśnienie przed snem?Co?-Popatrzył na mnie.
-Nie. Znaczy tak. Skąd wiesz?
-Jak wstałem do łazienki to słyszałem jak krzyczysz. Za pewne na naszego sąsiada z naprzeciwka.
-Nie wiem o kogo Ci chodzi. Nie rozmawiajmy o nim w tym domu, nie wymawiajmy jego imienia wgl to żyjmy tak jakby on nie istniał.
-To będzie trudne, bo z nim pracuję.- Zaśmiał się.- Dogadacie się jeszcze, a kiedyś będziecie się śmiać z tych kłótni. Nie wiem już czy jako para, ale kiedyś będziecie kumplami.
-On dla mnie nie istnieje.- Odpowiedziałam i ucięłam rozmowę o nim.
-Jak tam chcesz. Jadę teraz na trening, później do gabinetu,a wieczorem jestem umówiony na kolację także będę późno.
-Z Pedro?-Zapytałam.
-Nie...Z koleżanką.- Odpowiedział uśmiechając się.
-Powodzenia.- Szczerze się uśmiechnęłam.
-Pomógłbym Ci sprzątać, ale...
-Leć. Poradzę sobie.-Przerwałam mu i zaczęłam wkładać naczynia do zmywarki.
Po 8 wyszłam do ogrodu i usiadłam na leżaku czytając książkę i słuchając na słuchawkach Stromae.
Siedziałam tak do 10 30. Później postanowiłam odłożyć książkę, przestać słuchać muzyki i ewakuować się z dworu, bo stało się zbyt upalnie.
Weszłam do salonu i włączyłam sobie MTV. Leciały nastoletnie matki, więc postanowiłam przełączyć kanał. Później trafiłam na powtórkę włoskiego Mam Talent i zaczęłam oglądać,a po jakimś czasie zadzwonił dzwonek do drzwi. Powoli ruszyłam się z kanapy.
Przed drzwiami stała Ceci:
-Podobno się na mnie gniewasz.- Rzuciłam i znów udałam się do salonu,a dziewczyna za mną.
__________________________________________________
Hej dawno mnie tu nie było i przepraszam bardzo, ale wiecie... Mam straszny bałagan w życiu. Muszę się skupić na kilku sprawach dlatego rozdział tak późno i taki krótki. Ogólnie bardzo dziękuję komentującym! Kocham Was! Obiecuję,że nadrobię wasze blogi jakoś w sobotę, albo niedzielę i wszędzie zostawie komentarze, bo będę miała więcej wolnego.

2 komentarze:

  1. Każdemu się może zdarzyć ;)
    Rozdział świetny ;) Piano zachował się chamsko jak dla mnie. Ciekawe, cy się pogodzą kiedyś, tak jak mówił tata Anki.
    Pozdrawiam i zapraszam - wreszcie pojawił się rozdział po długiej przerwie ;)
    i-gdyby-to-bylo-takie-proste.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. O matko...przepraszam za zaległości...mam chwilkę, to nadrabiam ^^
    Co ten Matteo sobie wyobraża co? Że będzie Jej mówił z kim ma się zadawać, a z kim nie? Czyżby był zazdrosny i nie chce się do tego przyznać?
    Mam nadzieję, że ojciec dziewczyny ma rację i z czasem wszystko się między Nimi ułoży ^^ ;)
    Pozdrawiam ;**

    OdpowiedzUsuń