Oczywiście mój spokój nie trwał długo. Zaraz mój telefon zaczął wydawać dźwięki, że ktoś napisał do mnie na messengerze. Zgarnęłam telefon z blatu i wróciłam na łóżko. Leżąc sprawdzałam kto i w jakiej sprawie napisał. Moje zaskoczenie było wielkie gdy przyszła wiadomość.
"Cześć"
"Hej. Co tam?"- Odpisałam mu.
"Nic ciekawego. Nudzi mi się w domu i pomyślałem, że może wyjdziemy gdzieś razem? Chciałbym trochę z Tobą pobyć zanim wrócisz do Polski."
"Jasne. Nie mam dzisiaj, żadnych szczególnych planów."
"To co? Będę u Ciebie przed domem za godzinkę?"-Zaproponował,a mnie zaczęło gryźć sumienie.
Co jeśli Piano zobaczy? To będzie takie głupie. Jakbym umawiała się z jego kumplem. Stricte to robię, ale on od razu sobie pomyśli,że to jakaś moja zemsta, albo chcę się przespać z Lucą, żeby mu ubliżyć. W końcu zdecydowałam się mu odpisać, a niech Matteo myśli co chcę. Nie ma już mieć prawa do wtrącania się w to co robię.
"Okay. Będę czekać."- Odpisałam mu.
"Do zobaczenia."- Odczytałam wiadomość od atakującego. po czym rzuciłam telefon na poduszkę i ruszyłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, wysuszyłam włosy, umyłam zęby, trochę się pomalowałam i ubrałam się na luzie, tylko szyje obwinęłam kominem, bo odkąd przyjechałam do Włoszech, coraz bardziej boli mnie gardło.
Po czym wsadziłam komórkę do kieszeni i wyszłam przed domem, pod którym czekał już Luca w swoim samochodzie.
-Cześć.- Powiedziałam wsiadając.
-Hej.- Uśmiechnął się do mnie.- Ładnie wyglądasz.
-Dzięki,- Powiedziałam, chociaż było mi trochę głupio.
Chciałam z nim wyjść, ale jak ze zwykłym kumplem. Dobra przesadzam. To jeden komplement, przecież on nie może robić sobie jakiś nadziei względem mnie, albo czegokolwiek, bo zaraz wyjeżdżam i Luca mógłby mieć każdą jaką w sumie zechcę, a ja jestem zwykłą przeciętniachą
-To co robimy?. -Znów się uśmiechałam
- W planach miałem jakieś kręgle, pizze albo makaron, a jak nie pasują kręgle to możemy pójść do kina.
-Kręgle są spoko.- Uśmiechnęłam się i patrzyłam przez okno gdy atakujący kierował.
-Umiesz grać?- Zapytał się mnie.
-Um...Grałam już wiele razy i wiele osób próbowało mnie uczyć, ale moje umiejętności są marne i chociaż zawsze przegrywam to lubię,
-Toksyczna relacja?- Zaśmiał się dojeżdżając do celu.
-Chyba trochę tak. Mam nadzieję,że nie jesteś bardzo dobry, bo...
-Zobaczysz jak ja Cię nauczę to będziesz lepsza od wszystkich, którzy Cię najpierw uczyli.
-Nie wiesz czego się podjąłeś.
-Lubię mission impossible.
-Mission Impossible to przy tym pikuś.
-Już nie rób z Siebie łamagi. Na pewno tylko udajesz, że nie umiesz grać, żeby mnie później ośmieszyć na torze.
-Chciałabym.- Zaśmiałam się razem z nim i weszliśmy do lokalu.
Zajęliśmy tor, przebraliśmy buty, śmiejąc się przy tym jak cholera i zamówiliśmy sobie picie i chipsy.
-Jesz chipsy? Tak przed sezonem? Jeszcze kilka dni do inauguracji.-Powiedziałam gdy wybierałam sobie kulę.
-Mam bardzo dobrą przemianę materii i byłem na kadrze calutkie wakacje, więc przed sezonem mogę od czasu do czasu sobie pogrzeszyć, bo po zakończeniu A1 nie mogłem,- Usłyszałam nad uchem.
-Nie tłumacz się. Tak się śmiałam.- Powiedziałam klepiąc go lekko w brzuch i podchodząc do toru.
- Zaprezentuj swoje umiejętności.- Na jego twarzy wzbił się głupkowaty uśmiech.
-Mówiłam Ci już, że nie mam żadnych umiejętności.- Odwróciłam się do niego i przewróciłam oczami.
-Jak będzie tak źle, jak mówisz to później rzucimy razem.- Puścił mi oczko.
-Wtedy to na stówkę będzie jeszcze gorzej.- Mruknęłam.
-Dlaczego??-Zapytał.
-Bo zazwyczaj tak jest.-Odpowiedziałam.
-Na pewno?-Dopytywał.
-Sugerujesz coś?- Położyłam rękę na biodro.
-Może.- Odwrócił się i usiadł na jednym z krzesełek obok toru.
-Ej! Ty podły jesteś.- Zaśmiałam się.
-Może trochę.-Pokazał na palcach jak trochę, zresztą nieważne. Rzucaj. Zaraz ocenię twoje umiejętności.
-Jasne.- Powiedziałam i się zaśmiałam.
Stanęłam przy torze, zrobiłam tą jedną z dzikich pozycji przy rzucaniu i obserwowałam jak kula się toczy. W końcu zbiła 4 kręgle.
-Nie jest tragicznie.
-Masz rację. Nie jest tak tragicznie,żebym musiała razem z Tobą rzucać.
-Ale gdybyś ze mną rzucała zrobiłabyś to lepiej.- Uśmiechnął się.
-Zapomnij.-Odpowiedziałam i przygotowywałam się do drugiego rzutu.
Czas na kręglach minął nam na przekomarzaniu i dogryzaniu, ale w sumie było bardzo miło. Vetto ze mną wygrał,ale sam twierdził,że gdybyśmy razem trochę porzucali to na pewno zmiotłabym go z powierzchni Ziemi.
Później pojechaliśmy do knajpki, w sumie Vetti chciał do Kirke, ale ja nie byłam zbyt chętna, bo zawsze przychodziłam tam z Piano na jakieś jedzenie, albo z Cecil na plotki. Była też duża prawdopodobność, że spotkam kogoś znajomego. Luca nie pytał tylko postanowił,że jak nie mam ochoty jeść tam to zjemy w jego ulubionej knajpce na drugim końcu miasta i skwitował to tylko uśmiechem i zdaniem:
-Dobrze, że tam jedziemy,bo mają najlepsze Cannelloni w mieście.
-Czyli mówisz, że się najemy?-Zapytałam
-Tak,że nie będziemy mogli wstać od stołu. - Powiedział śmiejąc się, a ja natychmiast razem z nim zaczęłam chichotać.
Wróciłam do domu chwilę przed 23, wymieniłam się numerami z Lucą.Cannelloni w tamtej knajpce było naprawdę pyszne. Tata brał prysznic,a ja padnięta poszłam do pokoju. Na moją komórkę przyszła wiadomość na messenger:
"Jak tam wieczór z Vetto? Udany?"- Nadawcą był Piano.
_______________________________________________________________________
Wiem, że krótki, ale chyba na razie stać mnie tylko na tyle. Przepraszam, że Was zawodzę. Miał się sam wstawić o 18 ale blogger zawiódł i dlatego wstawiam go sama o 2 w nocy. Jeszcze raz wybaczcie,ale dopiero teraz wróciłam do domu.
sobota, 30 maja 2015
Capitolo Sette
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Czyżby Matteo był zazdrosny? I bardzo dobrze! Luca może być przeszkodą nie do przeskoczenia xd
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział ;)
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam wszystkie rozdziały w jakieś 10 minut ;o No ale warto było :D
Hahaha, coś widać że chyba Piano jest zazdrosny xd
Świetnie piszesz i oczekuję kolejnego rozdziału :D
Jeżeli btś chciała, zapraszam na mój blog
i-gdyby-to-bylo-takie-proste.blogspot.com
Świetny *.*
OdpowiedzUsuńNo to Ich towarzystwo działa na Nich nawzajem bardzo dobrze ^^
Spędzili ze sobą mile czas, a te Ich dogadywanie sobie jest po protu urocze xD Oni są dla siebie stworzeni ^^
A Teo niech widzi co stracił :P i te Jego chamskie wiadomości...zbędne ;P
Pozdrawiam ;**
Zapraszam Cię serdecznie na 23, w którym okaże się kto był tą tajemniczą osobą, która odwiedziła Zuzę. No i los dziewczyny został odmieniony...dostała kolejną szansę. O czym mowa? Zapraszam na:
Usuńdla-kazdego-zawsze-jest-jakis-ratunek.blogspot.com
Pozdrawiam ;**