czwartek, 14 maja 2015

Capitolo Quattro

-Zadzwonię do Ciebie wieczorem.- Krzyknęła za mną.
Poszłam do domu. Czułam się dziwnie, bardzo dziwnie. Przebrałam się tylko w dresy, włączyłam laptopa i postanowiłam obejrzeć jakiś film, na którym w ogóle nie mogłam się skupić. Później zrobiłam sobie kolację, z racji tego, że tata był u kolegi zjadłam posiłek sama i już miałam wracać na górę, gdy usłyszałam dzwonek do drzwi.
-Miałam zadzwonić, ale byłam u Teo, więc jestem.
-Właź.-Powiedziałam.
-Co się dzieję?
-Sama nie wiem, co się dzieję. Chyba jeszcze nie mogę ponownie zaaklimatyzować się w tym mieście, albo kraju.  Czuję się dziwnie. Po prostu jak nie ja. To trochę nienormalne.- Mruknęłam.
-Boli Cię ta cała sytuacja?- Zapytała.
-Nie łaskocze.-Mruknęłam siadając na schodach chowając głowę w dłoniach.
-Zgryźliwość w tej sytuacji nie pomoże. Wiem, że możesz na mnie nakrzyczeć i wyrzucić z tego domu, za to, co teraz powiem, ale może nie jest za późno? Może warto porozmawiać na spokojnie? Uwierz Teo powiedział mi, że w sumie cieszył się jak spotkał Cię po takim czasie.
-Ceci....Co ty pierdolisz?- Zapytałam- Może inaczej. Ile ty wypiłaś tego wina? Bo wydaję mi się po tym, co mówisz, że to nie była jedna lampka tylko zdecydowanie za dużo.
-Wiesz, jaki jest Teo...To w końcu moja rodzina. Najpierw mówi, potem myśli, a najchętniej to by cofnął czas.
-Cecil...Znamy się mnóstwo czasu. Powinnaś wiedzieć też, jaka ja jestem i że dwa razy do tego samego bagna nie wchodzę. Aczkolwiek masz rację, ja też bym cofnęła czas i nigdy go nie poznała.
-Jesteś trudna...Naprawdę trudna... Kochana tylko ja już zrobiłam coś za Twoimi plecami.
-Co zrobiłaś za moimi plecami?- Pisnęłam przerażona.
Ceci należała do ludzi nieobliczalnych i należało bać się jej decyzji.
-Tak jakby powiedziałam chłopakom, że mogą tu niedługo przyjść to sobie coś razem obejrzymy, bo my we dwie i tak będziemy się nudzić.
-Robisz to specjalnie?   Cecil to nie jest śmieszne do cholery! Nienawidzę go! Pojmij to nareszcie!
-Ja po prostu chcę żeby dwójka ludzi stworzonych dla Siebie była razem! W dodatku dwóch osób, które kocham, i które nigdy nie powinny się rozstawać... -Usiadła na schodach i przybrała minkę zbitego psa, po czym natychmiast wstała i dodała. - Zresztą. Teraz to i tak jest za późno. Już ich zaprosiłam, a będzie też Luca to się przy nim nie pozabijacie. Mam przynajmniej taką nadzieję.
-Za dużo alkoholu.-Mruknęłam.
-Idź się przebierz, bo chłopacy zaraz przyjdą, a ty w tym dresie wyglądasz ładnie, ale...
-Co, ale?- Powiedziałam zła.
 -No, ale dupy to nie urywa kochanieńka, a chcemy, żeby Teo bardziej jeszcze.......
-Nic od niego nie chcę. Nie przebieram się w nic. Dresy są dobre na wszystko, zresztą będziemy oglądać film to, po co się stroić? Jeszcze do kina to rozumiem, ale przed moim telewizorem?
-W sumie poznaliście się jak oboje byliście ubrani w dresy. Może, więc to mu przypomni...
-Przestań proszę. Ty się szaleju dzisiaj najadłaś.- Mówię nie wiedząc, o co chodzi i mając już dojść gadania Cecil.
-Och gdybyś mogła tylko wiedzieć to, co ja, byłabyś najszczęśliwszą kobietą na świecie.- Powiedziała.
-To mi powiedz.
-Kiedy nie mogę. Obiecałam Teo.
-Matteo to, Matteo tamto i wszystko staję się jasne.
-Tylko, że ty musisz się sama tego dowiedzieć w odpowiednim czasie.
-Nawet już nie chcę w to wnikać. - Mruknęłam, a my usłyszałyśmy dzwonek do drzwi.
-Ja otworzę.-Stanęła przy drzwiach, albo nie. Ty otwórz.- Ustąpiła mi miejsca.
-Kobieto... Otwórz. Jesteś przy tych drzwiach już.
-No dobra.-Mruknęła i pokazała chłopakom by weszli.
-Cześć.-Uśmiechnął się do mnie Luca, po czym spojrzał w stronę drzwi na Cecil.
-Hej.-Mruknął cicho i spojrzał najpierw na Cecil, a później na mnie.
-Cześć Wam.-Powiedziałam cicho.
-Chłopacy idźcie do salonu. Matteo wiesz gdzie jest.-Mruknęła Cecil, a ja spostrzegłam, że Luca ma na sobie czarne rurki, a Matteo luźne dresy. - A ty chodź po coś do jedzenia. W końcu to Twój dom.
Zawsze miał w zwyczaju zakładanie spodni tego typu na takie spotkania.  Ale czy to ważne. Przyzwyczajenia ludzi się zmieniają, może tylko to jakoś się z nim ostało, albo on jest ciągle taki sam. 
-Nie jest. -Mruknęłam sama do Siebie, a Ceci popatrzyła na mnie jak na idiotkę.
 -Co?
-Nic sama tak do Siebie mówiłam.-Powiedziałam 
-Biedna kobieta...Serio trzeba znaleźć Ci faceta. -Zaśmiała się i podała mi miski z przekąskami.
Wyszłam z kuchni i pokonałam drogę do salonu.  Już chciałam usiąść przy Vettorim, gdy dobiegł mnie głos Ceci:
-To miejsce jest zarezerwowane.-Powiedziała.
-Nie widzę, żadnej kartki. -Popatrzyłam na nią.
-Dobrze wiesz, że lubię oglądać na tym miejscu filmy. Mam wtedy najlepszy kąt padania na telewizor.
- Co? Od kiedy?
-A od tego tygodnia. Więc siadaj obok Piano. -Wcisnęła się obok środkowego, a mi nie pozostało nic innego jak usiąść obok wyżej wspomnianego.
Wybraliśmy jakiś pierwszy lepszy film z biblioteki. Po czym zaczęliśmy jeść jakieś niezdrowe rzeczy i zasłaniać oczy, bo owa produkcja okazała się horrorem.  W najstraszniejszym momencie rzuciłam tylko, że dupa mi zdrętwiała i muszę iść po jakieś picie.
-Wychodzisz, dlatego, że zaraz jest najstraszniejszy moment! -Wykrzyczała za mną Cecil.
-Zgadłaś.- Wychyliłam się zza drzwi i pokazałam jej język.
Co Luca i Matteo skwitowali tylko śmiechem.
Wróciłam z piciem, szklankami i usadowiłam się na swoim wcześniejszym miejscu. Okazało się, że pospieszyłam się z powrotem, bo najstraszniejsza akcja nawet nie zaczęła się dziać. Co sprawiło, że zamknęłam oczy i nasłuchiwałam oznak, że kataklizm, opętanie i chyba wszystko w jednym się skończyło.
-Ej ona ma zamknięte oczy!- Krzyknął nagle Luca.
Światło zgaszone, ciemno na dworze, a on musiał to zauważyć.
-Bo ja będę spać sama!  Znaczy najprawdopodobniej tata jeszcze wróci do domu chwile po północy, może około pierwszej, ale będzie spać na dole i to się nie liczy!
-No otwórz oczy!- Śmiał się Luca próbując otworzyć mi oczy.
-Zostaw. Nie chcę. Ja się boję.
-Faktycznie nigdy nie byłaś zbyt odważna. - Stwierdził Matteo.
-Ej...Co to ma znaczyć?- Natychmiast otworzyłam oczy.
-Nie...Nic...Nic.
-No jak już zacząłeś to dokończ.
-Pamiętasz jak wracaliśmy z koncertu jak miałaś 15 lat i bałaś się jak jakiś pijany facet za nami szedł?-   Zastopował film.
-Każdy normalny, by się bał.-Mruknęłam.
-Dobra, a jak szliśmy po parku jak miałaś z 17 lat i biegł sobie w naszą stronę buldog.
-Ej...To mogło być trochę straszne.
-Tak. Tylko najlepsze, że pies był na smyczy i biegał sobie razem obok swojego właściciela.
-To zwierzak. Nie wolno takim ufać.-Wzbraniałam się.
-Tak, tak. Od razu chciałaś dać nura w moje ramiona. - Wyszczerzył się.
-Od razu w twoje ramiona. Nura to ja chciałam dać na drzewo. Na pewno nie w twoje ramiona. Nie pochlebiaj sobie. -Powiedziałam prychając. 
-Jak to możliwe, że przyjaźniliście się tyle lat, a Matteo nie wspomniał mi o Tobie ani słowem? -  Zapytał Luca, a mnie zatkało.
Czyli myśli, że ja z Piano przez te wszystkie lata byliśmy przyjaciółmi.  Poniekąd byliśmy, ale on myśli, że my byliśmy tylko przyjaciółmi. Byliśmy parą, ale i swoimi powiernikami.
-Widocznie uważa, że nie ma się, czym chwalić.- Uśmiechnęłam się do Vettoriego. 
-O ja Cię pitole.... Ann masz może jakieś wino?! Kto ma ochotę na wino!? Wypije ktoś ze mną wina?? Ania chodź, pokażesz mi gdzie trzymasz wino.- Starała się uratować sytuacje Cecil.- Zaraz wrócimy i wznowimy seans. Nie ruszajcie się stąd.
Po tym jak dałam Włoszce butelkę i kieliszki, wróciłyśmy do chłopaków. Usiadłam obok Piano, a Cecil podawała nam kieliszki.
-Ja nie chcę.- Mruknęłam.
-Czemu?-Zapytała.
-Bo po winie robię głupie rzeczy i mówię głupie rzeczy, a w najbliższych dniach już się go opiłam.
-Oj tam...Głupoty gadasz. Wcale nie robisz głupich rzeczy. No pij, pij. - Podstawiła mi kieliszek pod nos.
-Zjeżdżaj z tym. - Warknęłam.
-No dobra. To pozostało mi pić z dwóch.- Mruknęła.
-Dobra daj ten kieliszek. -Powiedziałam martwiąc się o Cecil, która przeze mnie może wpaść w alkoholizm.
Jakoś dotrwaliśmy wszyscy w jednym kawałku do końca seansu. Potem Cecil zdecydowała, że prześpi się u Matteo, bo nie chcę, żeby jej mama gadała, że tak późno wraca do domu. Ja zdążyłam zamknąć dom, a pojawił się tata.
*
 Dziękuję Wam za wszystkie komentarze! Jest mi niezmiernie miło! Mam nadzieję, że rozdział Wam się podoba,bo w Wordzie zajmuje aż 7 stron! Nie wiem kiedy następny, ale teraz dałam Wam dość długi więc musicie się nacieszyć. Myślę jednak,że rozdział pojawi się wcześniej niż w przeciągu tygodnia i dajcie mi znać co sądzicie i czy chcecie częściej, ale krótsze rozdziały czy  może około raz na tydzień coś dłuższego :D
Rozdział jak zwykle dedykuje zapracowanej Flamex, Anonimowej czytelniczce, która jest ze mną prawie od samego początku oraz ambitniestukniętej wariatce, i w-rytmie-siatkowki. 
Ciao ~

6 komentarzy:

  1. Oh dziekuje! :) Pisz jak Ci wygodniej, chociaz ja moglabym czytac to codziennie :) To chyba drugi blog z Vetto, a powinno byc ich znacznie wiecej! Jeszcze czekam, az ktos napisze o Grebennikovie i juz wtedy bedzie raj na ziemi :) No a Teo to Teo, bo o nim nie zapominam :) Czekam na kolejny. Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) Miło mi bardzo, że czytam takie komentarze od Ciebie :) Też myślę, że Vetto jak i Piano są nieocenieni więc fajnie, że powstaje o nich coraz więcej blogów :) Co do Jenii na razie nie mam go w planach, bo muszę jeszcze pisać o szczypiorniakach moich kochanych i wiadomo na Lucę i Teo, ale jeśli skończę któryś z tych projektów to pomyślę o następnym i kto wie może pod uwagę wezmę Jenie czy jak to tam się odmienia :P

      Usuń
    2. Oby oby :) Trzymam za slowo :)

      Usuń
  2. Rozdziały dodawaj jak Ci wygodnie, bo zawsze i tak będzie za mało i za rzadko xD
    Po prostu uwielbiam tego bloga ;P
    No to Cecil bawi się w swatkę xD widać że Luck zarywa do An i jestem oewna, że jednak Teo nie stanie Im na drodze ;P
    Pozdrawiam ;**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za miłe słowa :D Niby masz rację, ale chcę się do Was dostosować jak najbardziej . Czy masz rację co do Luca i Teo zobaczymy poźniej :D
      Dzięki za miłe słowa jeszcze raz i zaraz do Cb wpadam na nowy :)

      Usuń
  3. Zapraszam do siebie na 19, w której dowiesz się, jaką decyzję odnośnie Zuzy podjęli Mariusz z Pauliną ;D
    http://dla-kazdego-zawsze-jest-jakis-ratunek.blogspot.com/
    Pozdrawiam ;**

    OdpowiedzUsuń