sobota, 9 maja 2015

Capitolo Tre


Siedziałam tam z dobre 15 minut, ktoś od dłuższego czasu dobijał się do łazienki, a Cecil nie dawała mi znać. Postanowiłam wyjść i wpadłam na wysokiego faceta:
-Dziewczyno, ile można siedzieć w łazience?- Usłyszałam nad sobą.
-Przepraszam, ale, ale....-Próbowałam coś wymyślić na poczekaniu- Jak ktoś do mnie dzwoni w restauracji to muszę wyjść do jakiegoś cichego miejsca, a tu jedynym tak im jest łazienka. Dzwonił do mnie kolega ze Szwecji.  Zagadaliśmy się tak, że nawet nie słyszałam, że ktoś puka. Wybacz.- Wymyśliłam tylko, dlatego, żeby brunet nie wziął mnie za wariatkę, bo był przystojny i wyglądał strasznie uroczo.
-Spokojnie, jestem w stanie to zrozumieć. Luca jestem.- Podał mi dłoń.
-Ania.-Uśmiechnęłam się.
-Nie jesteś Włoszką?- Zapytał.
-W żadnym wypadku. Z chęcią bym pogadała, ale Tobie chyba chciało się do łazienki, a na mnie przy stoliku czeka przyjaciółka.
-Jasne, to do kiedyś.- Znowu tak uroczo się uśmiechnął.
-Tak. Cześć. - Powiedziałam i udałam się do stolika.
-Czemu nie zadzwoniłaś, małpo?  Siedziałam w tym kiblu jak głupia, jakiś koleś dobijał się do drzwi, a ich nie ma! Nie zadzwoniłaś!
-Bo oni.....- Chciała coś powiedzieć, ale przerwał jej męski głos.
-Anka? Co ty tu robisz?- Przede mną wyrósł Piano trzymający w dłoni szklanki z jakimś napojem.
-Kurwa...-Mruknęłam
-....Jeszcze nie pojechali.- Skończyła w końcu Cecil.
-Zauważyłam.- Mruknęłam do niej. -Cześć Matteo. Próbuję właśnie jeść, ale nie bardzo mi wychodzi.-  Patrzyłam w talerz.
-Właśnie widzę. - Powiedział stawiając dwie szklanki i przysiadając się do naszego stołu.
-A ty, co robisz? - Zapytałam lekko przerażona tym, że się do nas przysiada.
-Obecnie czekam, aż kelner przyniesie nasz obiad, mój kolega wróci z toalety ,a ja poznam tajemniczą osobę, z którą nasza Ceci je obiad. Myślałem, że zobaczę jakiegoś fajnego chłopaka, ale się przeliczyłem.
- Wybacz, że zawiodłam Twoje oczekiwania. - Uśmiechnęłam się do niego, a wybawienie nadeszło ze strony chłopaka wracającego z toalety.
-O Ania! Jesz z Cecil? Nie spodziewałem się. - Uśmiechnął się.
- Ja też paru rzeczy się nie spodziewałam.- Odwzajemniłam jego uśmiech.
-To na długo przyjechałaś do Włoszech?- Dopytywał brunet.
-Właśnie.- Ożywił się nagle blondyn.
-Nie. Jestem tu jeszcze tylko 5 dni. Potem wracam do Polski na rok akademicki.- Uśmiechnęłam się.
Kłamanie było dla mnie już dziecinnie proste. W Polsce ciągle okłamywałam wszystkich.
Cecil popatrzyła się na mnie zszokowana i tylko zawołała kelnera prosząc o kieliszek wina.
-Szkoda, myślałem, że będę miał nową koleżankę w Modenie, ale może, chociaż często przyjeżdżasz?
-Raczej nie.
-Skąd tak dobrze znasz włoski?
-Mieszkałam tu przez prawie 5 lat.
- Masz tu kogoś bliskiego? -Dopytywał.
-Tatę. Dlatego tu jeszcze przyjeżdżam.- Cecil nagle chrząknęła.- Oczywiście równie ważna jest Ceci i to wszyscy, dla kogo od czasu do czasu wracam na stare śmieci.
-Udało Ci się.- Zaśmiała się upijając kieliszek wina.
-Jak wchodziłyśmy tutaj to powiedziałaś, że masz dość alkoholu do roku...
-Wiem, co powiedziałam, ale zauważ, że do naszego stolika nadciąga wielka drama, a ja na trzeźwo nie dam tu rady.
-O, co jej chodzi?- Zapytał Luca.
-Bóg jeden wie. - Starał się zbyć go Piano, który do tej pory rzadko zawierał głos.
-No chyba nie....-Mruknęła tylko dziewczyna, po czym powiedziała do bruneta. -Obserwuj przebieg wydarzeń.  Zauważyliście tu może jakąś gęstą atmosferę?
-Przestań Cecil.- Warknął Matteo.
Nagle w głowie zaświtały mi myśli, że najlepszym planem będzie szybkie wymiganie się i oddalenie w bezpieczne miejsce.
-Wiecie co, właściwie to przypomniało mi się, że muszę iść, bo mam ważną sprawę do załatwienia. Miło mi było Cię poznać, Luca.-Powiedziałam kładąc pieniądze na stół i wstając z krzesła. - Cześć Cecil, Matteo.
- Anka, co robisz?- Zapytała brunetka wyskakując za mną z restauracji.
-Wychodzę. Czyli to, co powinnam zrobić już dawno.
-Anka.....-Popatrzyła na mnie.
-Nie mam ochoty się już nigdy więcej w życiu z nim widzieć. Jedyne, czego pragnę to święty spokój i choćbym miała znaleźć go przeprowadzając się na drugi koniec miasta, to tak uczynię. -Powiedziałam odchodząc.- Zdzwonimy się jeszcze. Teraz wybacz, ale straciłam ochotę na jedzenie, rozmowy i nie byłam mentalnie gotowa na jego widok, chociaż od samego przyjazdu tutaj musiałam się z tym liczyć.-Kopnęłam butem jakiś kamyczek, spojrzałam na dziewczynę i zaczęłam oddalać się w stronę domu.  
*
Joł! Ja wiem, że rozdział krótki i w sumie coś powinno pojawić się już tu w czwartek czy piątek, ale tak to jest gdy brat rozwali swojego laptopa i musisz dzielić się z nim jednym komputerem :)
Obiecuję,że z biegiem wydarzeń rozdziały będą dłuższe! A jak nie będą dłuższe to będą częściej :)
Jeśli macie jakieś uwagi, ale chcecie po prostu wyrazić swoją opinię to piszcie,bo to motywuje :) 

7 komentarzy:

  1. No no Luca ;) Ja sie nie rozpisze bo czekam na wiecej :) Dalej motywuje! :D Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki chociażby za taki krótki komentarz,wszystkie są dla mnie na wagę złota :)

      Usuń
  2. Luca <3
    Podoba mi się :* i ja tu zostaję <3
    PS:zapraszam do siebie na prolog. :)
    http://enjoy--every--moment.blogspot.com/
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję jutro pojawi się nowy juz do Ciebie wpadam :)

      Usuń
  3. Cud miód i orzeszki :)
    Ja tu zostaje <3

    PS: zapraszam do siebie na 16 :)
    http://wrytmiesiatkowki.blogspot.com/
    Pozdrawiam :*
    Kasia.!

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziękuję bardzo!
    Jutro pojawi się nowość :)

    OdpowiedzUsuń
  5. No i jest Vettori ;D czyli nie mam żadnych zastrzeżeń xD no może jednak jedno: dlaczego wciąż nie znam przyczyny rozpadu Ich związku?
    Podobała mi się bardzo scena z zapoznaniem Luca... Widać że nie zostaną sobie obojętni xD a te złośliwe komentarze Cecil <3 xD
    Pozdrawiam ;**

    OdpowiedzUsuń